, , , , , , , , , , ,

OPEN'ER 2013.


Follow my blog with Bloglovin

Podobno wszystko co dobre się szybko kończy? Tak było w przypadku tegorocznej edycji Heineken Open'er Festival. Od momentu kiedy wrota festiwalu zostały otwarte wiedziałam, że to będą najwspanialsze dni mojego życia i wcale się nie pomyliłam. 
Zacznijmy od środy, kiedy grała najprawdopodobniej najważniejsza gwiazda całej imprezy, czyli BlurKoncert tego zespołu zmiótł mnie z powierzchni ziemi, dosłownie! Dyskografia nie była mi szczególnie znana, pomijając kojarzony przez wszystkich Song 2, jednakże kontakt zespołu z publicznością i doskonałe  dźwięki spowodowały, że był to jeden z lepszych koncertów całego festiwalu! Poprzedzający Blur zespół Editors, również porwał mnie w rytm muzyki, jednakże dało się wyczuć różnicę między reakcjami na nowsze  i starsze utwory. Omijając ostatni koncert Kendricka Lamara na main stage, pobiegłam pędem na koncert Alt-J. Zespół rozkochał mnie w sobie jeszcze bardziej. (polecam przesłuchać zapis audio z koncertu, niesamowite wspomnienia!) Cała publika śpiewała razem najbardziej znane utwory: MatildaTessellate i oczywiście Breezeblocks, tak ciepłe przywitanie zdziwiło Brytyjczyków. W moim mniemaniu An Awesome Wave to jeden z najlepszych albumów 2012 roku! Następnym koncertem i w sumie ostatnim jaki udało mi się zobaczyć  był Crystal Castles na Tent Stage. Pierwszy raz miałam okazję usłyszeć Alice na żywo, jednakże temperatura w namiocie po kilku utworach stała się nie do wytrzymania, co zmusiło mnie do pośpiesznego wyjścia i delektowania się muzyką z zewnętrznej części namiotu. 
Kolejny dzień również owocował w dość mocny lineup. Pierwszy koncert moich ukochanych Australijczyków w Polsce, oczywiście mowa tutaj o Tame Impala. Lekka psychodeliczna muzyka w strugach deszczu była dość ciekawym przeżyciem. Arctic Monkeys, koncert którego byłam chyba najbardziej ciekawa, zwłaszcza słysząc recenzje z 2009 roku. Jednakże nie zawiodłam się w żadnym, nawet minimalnym stopniu.  Alex Turner nawiązywał kontakt z publicznością, no i do tego efekty wizualne stworzyły całkiem dobre widowisko! Ostatni koncert na main stage Nick Cave & The Bad Seeds, każdy wie że Nick to wielka postać, przeszywający wokal, niesamowita muzyka i wchodzenie w tłum na barierkach dodało klimatu. Bez wątpienia jeden z najlepszych występów na Open'er 2013.  Na zakończenie dnia wybrałam się na Marię Peszek, która chyba lubi budzić kontrowersje, nigdy nie lubiłam tej artystki a po koncercie na Open'erze wiem, że moje zdanie prędko się nie zmieni. 
Dzień trzeci. Szczerze, pierwszym koncertem na który dotarłam to Kaliber 44. Nigdy nie lubiłam polskiego rapu i hiphop'u. Jednakże dobry kontakt z publicznością i kilka piosenek, które o dziwo znałam sprawiły, że był to udany wypad.  Udało mi się dotrzeć dokładnie na samą końcówkę The & i jedyne co mogę napisać, to żałuję że nie było mnie tam wcześniej. Odwiedziłam Alterklub stage w celu posłuchania Nas'a, kilka utworów wystarczyło bym przekonała się, że ten koncert nie należy  dla osób z moim gustem muzycznym. Szybko się wycofałam i pobiegłam na Alter Space na Kixnare, na którym publika nie była zbyt liczna, ponieważ pokrywał się z The National i Disclosure. Sama szybko się ulotniłam i pobiegłam na Tent Stage pod bramki. Koncert bliźniaków przejdzie do historii moich festiwali. Najlepsza okazja do poskakania na tegorocznym Open'erze! Bracia rozgrzali namiot do czerwoności, dosłownie!
Ostatni dzień i moim zdaniem najlepszy. Zaczęło się od Everything EverythingJonathan Higgs wyczynia takie  rzeczy ze swoim głosem, że aż włosy stają dęba. Nowa płyta okazała się mistrzostwem i na żywo było to widać. Cenię ich za oryginalność bo drugiego tak  wyczyniającego zespołu na żywo nie widziałam. Jak bym mogła ominąć koncert znanych mi ludzi, Fismoll jest moim mistrzem. Utrzymał cały alter space w kompletnej ciszy. Mamy perełkę w tym Poznaniu! (: Kilka sekund na Crystal Fighters okazały się niesamowitym wyczynem, wszyscy skakali, aż szkoda było opuszczać tak niesamowity koncert. Tent Stage owocował wtedy w niebywale dobrych artystów. Dobiegłam do bramek i tak zostałam na mojej ukochanej trójce. Mount Kimbie, nowa płyta czyste mistrzostwo, koncert również, jednakże myślami oczekiwałam już na Devendre Banharta!  Niesamowicie uroczy jak zawsze, żartował i miał świetny kontakt z publicznością. Mogłabym powiedzieć, że nie mam mu czego zarzucić, jednakże fakt, że nie wyszedł na bisa zabolał mnie chyba bardziej niż fakt, że nie przebiegł się koło moich bramek. Najgłośniej oklaskiwany i oczekiwany bis, którego nikt się nie doczekał, coś smutnego. Devendra i tak pozostanie w moim sercu i czekam na kolejny koncert. Następny i w sumie ostatni koncert na Tent Stage, Animal Collective. Kolejny zespół z mojej trójki, który nie zawiódł mnie pod żadnym względem. Efekty wizualne i wokal spowodowały niesamowity klimat!  Pożegnalny koncert na Beat Stage Catz'n'Dogz, podsumował moją tegoroczną edycję. Będę czekać z zapartym tchem na pierwsze ogłoszenia jesienią i na Open'er 2014! Mam nadzieje, że tym razem nie będzie After Party z Rihanną, bo ten koncert uważam za totalną porażkę, chyba jak każdy festiwalowicz.  Na zakończenie mojego krótkiego postu, kilka zdjęć z telefonu (:










You Might Also Like

0 komentarze

INSTAGRAM